idealnie?.

1 marca 2020



na śniadanie dziś bułki i twaróg z rzodkiewką...
jak co niedziele.
On wstaje rano i zagniata ciasto.
wie, że oprócz prasowania zagniatanie ciasta to coś czego najbardziej w świecie nie cierpię...
dzisiaj pięknie wyrosło.
herbata już czeka.
za oknem dzisiaj bardziej jesień niż zima..
jak dla mnie mogłoby się zrobić już ciepło...
choć trochę szkoda, że dzieci tej zimy nie wytarzały się w śniegu.
no cóż taki mamy klimat...
w domu gwar... gdy tylko oczy otworzę a nawet jeszcze chwilę przed słychać dzieci...
choć jeszcze trochę snu na powieki chciałoby się złapać...
dobrze, że mogę trochę oszukać bo opaska na oczach...
nie ma rady trzeba wstawać.
rodzina w pełnym składzie o poranku...
i choć ten gwar czasem doprowadza mnie do szaleństwa to tak lubię najbardziej...
zaraz po zejściu na dół rozpalam świeczkę i palo santo... uwielbiamy ten zapach...
chodzę po domu z dymiącym drewienkiem aby w każdym kącie unosił się zapach...
włączam poranną muzykę...
ciasto wyrasta.. wyganiamy dzieci na górę dla chwili ciszy...
rozkładamy maty może wreszcie uda się systematycznie ćwiczyć jogę.. medytować...
znowu się kłócą i jak tu oddać się oddechowi...
no dobra spór zażegnany wracamy jeszcze 5 minut...
dzieci już na dole czytają książki...
bułki się pieką zaraz zjemy razem śniadanie.
porozmawiamy...
u nas w domu krzyczymy cały rok...
w zabawie i złości też się zdarza...
kłócimy się...
potrafimy przepraszać.
kochamy.
przytulamy.
każdy ma prawo wyjaśnić swoje zachowanie
i wypowiedzieć własne zdanie.
choć czasem mam wrażenie, że totalnie się nie słuchamy..
bo każdy zafiksowuje się w swojej racji.
staramy się nad tym pracować..
choć w pięcio osobowej rodzinie jest to dosyć ciężkie.
u nas każdy musi przestrzegać ustanowionych zasad.
gdy są zapisane jakoś łatwiej o nich pamiętać.
wiemy, że zawsze możemy ze sobą porozmawiać o wszystkim i o niczym..
wiemy, że zbudowaliśmy i każdego dnia budujemy ciepły i szczęśliwy dom.
bo dom to nie tylko ściany... choć w głowie cały czas te ściany drewniane się marzą.
czy w naszym domu jest idealnie?
nie! nie jest i nigdy nie będzie.
dzieci się kłócą, strzelają fochy, tupią nogami...
ja mam ciągłe wyrzuty sumienia bo mogłabym więcej, lepie, inaczej...
często mam pretensje i się czepiam.. jestem zmęczona i krzyczę.
czasem nie mam siły się bawić... i czytać książek...
i On też się zdenerwuje i krzyknie... zostawi okruchy na kuchennym blacie...
zaśnie przy usypianiu dzieci a ja przecież czekam już z serialem...
zapomnie zrobić co miał zrobić...
czy chcemy, żeby było idealnie?
nie bo jest najpiękniej jak potrafimy...
bo potrafimy wszystko rzucić i pojechać do lasu się wydurniać...
pobiegać i przytulać się do drzew...
znaleźć kupowisko saren i szukać dzięcioła w drzewach słysząc tylko jego stukot.
zjeść pączka z wiśnią, która zawsze wyleci... napić się herbaty z termosu i pośmiać z głupot..
i wtedy naglę okazuje się, że na talerzu dostajesz same wierzchy bułek
bo kiedyś dawno temu powiedziałaś, że je lubisz najbardziej...
dzieci pamiętają o ulubionym kwiatku i kolorze...
a ty pamiętasz o każdej rozmowie z nimi.
bo ten dom tworzy właśnie ta mama co ma wyrzuty, tato co zapomni i dzieci kłócące się na potęgę..
no i pies co zje wszystko ze stołu.
trzeba tego wszystkiego...
tych emocji i uczuć...
tej radości i smutku, złości też...
tej mieszanki wybuchowej...
tej chwili razem i rozmowy przy stole...
słuchania się przy grze planszowej i przy kąpieli...
w samochodzie gdy spieszymy się do szkoły...
w poniedziałek i niedziele... i wtedy gdy wydaje nam się, że się nie słuchamy.
wtedy siądziesz z kubkiem zielonej już zimnej herbaty...
On smyra po plecach... dzieci wreszcie bawią się zgodnie...
no dobra z chwilowymi przebłyskami zgodności.
ze zlewu wychodzą już naczynia a podłoga usłana jest zabawkami niczym pole minowe...
w powietrzu unosi się zapach drzewa i wakacji na bali pomieszany z niedzielnymi bułkami...
które On zagniótł bo ty przecież tego niecierpisz...
wtedy myślisz, że chyba jednak jest idealnie. po waszemu.





















Prześlij komentarz

szary domek © . QUINN CREATIVES .